Czy Brock Lesnar powinien być mistrzem/dominować?

Emocje po Survivor Series już opadły. Po podsumowaniu gali, czas na przemyślenia odnośnie paru zawodników, którzy wygrali swoje pojedynki. Tym razem zajmę się ,,Bestią”, Brockiem Lesnarem.

Jak zapewne wiecie, Lesnar pokonał AJ Stylesa, czym zapewnił trzeci punkt dla Raw. Walka przebiegała zdecydowanie pod dyktando Universal Championa, ale nie mogło być inaczej – Lesnar zdecydowanie przeważał oponenta gabarytami. Podzielmy argumenty na “za dominacją Brocka” i  “przeciw”.

Argumenty “za”

1. Lesnar = show

Trzeba przyznać, że bilety na galę, na której będzie Lesnar, rozchodzą się jak świeże bułeczki. Na czym polega ten fenomen? Słyszałem głosy, że przez powerhouse. No dobrze, ale jest wielu takich zawodników jak chociażby Reigns, Samoa Joe lub Brawn Strowman. Co powoduje więc, że to Lesnara z chęcią się ogląda? Przede wszystkim chodzi tu o swobodę, jaką Brock dostaje w pojedynkach oraz segmentach. Pojawia się wiele głosów, że często nie trzyma się on wyznaczonego scenariusza, przez co potyczki wyglądają zdecydowanie bardziej realistycznie, a co za tym idzie – wzbudzają zdecydowanie większe emocje.

2. Niezawodny Paul Heyman

Nie chcę pisać, że bez Paula Heymana, Lesnar by nie istniał. Mogłoby to być przesadą, ponieważ Brock jest solidnym wrestlerem i nie zasłużył sobie na takie słowa. Niemniej jednak Heyman wnosi bardzo dużo do postaci Brocka, który nie radzi sobie zbyt dobrze przy mikrofonie. Heyman + Lesnar to mieszanka idealna: Paul gada, Brock robi. Bardzo dobrym posunięciem jest też to, że Heyman nie ingeruje zbytnio w pojedynki swojego “klienta”, co jeszcze bardziej podkreśla dominację “Bestii” nad rywalami. Nie ma w obecnych czasach lepszego połączenia niż Heyman – Lesnar.

3. Pozycja Heymana w WWE

Tu są tylko jedynie moje gdybania, więc nie bierzcie tego do siebie. Doskonale wiemy, że Paul Heyman jest bardzo wpływową osobą w federacji i kto wie czy to on nie stoi za sukcesami i dominacją Brocka? Dla WWE strata Heymana byłaby prawdziwym ciosem, dlatego być może zadecydowali się dać Brockowi pas i pozycję taką, jaką ma. Wilk syty i owca cała – Lesnar dominuje, a federacja na tym nie traci, a wręcz zyskuje.

4. Brock jest po prostu dobry

Kiedy Lesnar debiutował mówiło się, że jest jednym z największych talentów w WWE. Szybko wygrał Royal Rumble Match, pokonując później The Rocka, zdobywając tytuł Undisputed Championa. Co ciekawe Lesnar jest również świetnym lotnikiem, jednak nie pokazuje tego obecnie, głównie poprzez booking “terminatora”. Gdyby federacja dała Mu się rozwinąć, a Brock miałby odrobinę chęci, mógłby dorównać najlepszym.

Argumenty “przeciw”

1. Part-timer

Jeżeli ktoś nie wie: part-timer to osoba, która nie występuje regularnie, tylko pojawia się na tygodniówkach/galach PPV w jakichś odstępach czasu. Takim zawodnikiem jest właśnie Lesnar. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie fakt, że posiada najważniejszy tytuł na Raw. Jako mistrz powinien pojawiać się na każdym Raw i bronić mistrzostwa albo chociaż występować na wszystkich galach PPV. To jest normalne i nie powinno nigdy ulegać zmianie.

2. Leń

Nie od dziś wiadomo, że nieobecność Lesnara na galach jest spowodowana po prostu jego lenistwem. Mistrzowi nie przystoi tak się zachowywać. Wydaje mi się, że od czasu powrotu, Brock traktuje WWE jako hobby, a nie pracę, w której trzeba okazać pełen profesjonalizm. Szkoda, naprawdę szkoda…

3. Niezadowolenie w szatni

Ostatnio było o tym głośno jeśli chodzi o Smackdown i sytuację z Shanem McMahonem, lecz myślę, że podobny występuje już na Raw, choć nikt o tym głośno nie mówi. Samoa Joe, Finn Balor, Bray Wyatt, The Miz – oni mogą z pewnością powiedzieć, że nie są doceniani przez federacje. Każdy z nich spokojnie mógłby dzierżyć tytuł Universal, a Samoa Joe z pewnością godnie zastąpiłby Lesnara w roli dominującego zawodnika.

4. Zły booking walk

Dobrze, niech Lesnar sobie wygrywa, ale po pięknych bojach. Nie podoba mi się idea “Suplex City”. Walka po prostu jest strasznie nudna, monotonna. Jeżeli oglądaliście Survivor Series, z pewnością zauważyliście, że akcja nabrała rumieńców, gdy do głosu doszedł Styles. Lesnara stać jest na naprawdę wiele, ale błagam – niech skończy wykonywać tylko Suplexy, sporadycznie wejścia barkiem/clothesline’y i F-5.

5. Najodporniejszy zawodnik, najmocniejszy finisher

450 Splash, Calf Crusher oraz Phenomenal Forearm nie wystarczyły by pokonać Lesnara. Mogę się założyć, że Styles dorzuciłby jeszcze dwa Styles Clashe i Phenomenal Forearm i byłoby to za mało. Nie rozumiem, jak można zrobić z kogoś zawodnika, który odkopie po wszystkich finisherach, bez względu na to, ile ich dostał. Rozumiem, że to Reigns ma dokonać poskromienia “Bestii”, ale w takim razie można walkę zabookować tak, że Lesnar dostanie jeden finisher, odkopie i zakończy walkę po swoim słynnym F-5. No właśnie, F-5… nie wydaje Wam się, że ten finisher jest zbyt mocno pokazywany? AJ Styles, Braun Strowman, Samoa Joe – oni wszyscy byli wstanie odkopać po wielu finisherach, a wcześniej wspomniany Strowman wstał z małymi problemami po Tombstone Piledriverze. Nie oszukujmy się – Tombstone jest o wiele mocniejszy od F-5 i to powie każdy fan wrestlingu. Tymczasem rywale padają zaledwie po jednym rzucie wykonanym przez Brocka. Jak dla mnie jest to kompletnie niedorzeczne.

Podsumowanie: sądzę, że Lesnar powinien być w zasięgu dla wielu zawodników, a mistrzostwo Universal przeniesione na kogoś regularnie występującego i z dużym potencjałem.

Zostaw komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi